[bluewiktoria]: Kilka dni temu, na skrzyżowaniu z drogą podporządkowaną, którędy przejeżdżam każdego dnia kilka razy, wydarzył się wypadek. Samochód potrącił dziecko. Dowiedziałam się o tym od mojej mamy, która była na miejscu zdarzenia zaraz po tym, jak się ono stało. Opowiadała mi o wszystkim ze szczegółami, w przejęciu. A jej opowiedziała o tym świadek wypadku.
Razem z moją mamą na miejscu zdarzenia znaleźli się ratownicy. Zabrali dziecko na noszach, otulone złotym kocem, trzymającym ciepło. Moja mama nie jest lekarzem, ale poruszyło ją to wydarzenie.
***
Uczę się do jutrzejszego egzaminu z pediatrii. Egzamin z ortopedii zdałam śpiewająco już jakiś czas temu. Na słowa mojej mamy „to nie mogła być duża prędkość, tam nie da się rozpędzić”, moja głowa wyciągnęła mi z pamięci charakterystyczne złamania u dzieci. Przypomniałam sobie z czego składa się staw kolanowy. Jak rozkładają się siły przy zderzeniu z samochodem. Kilka lat temu na konferencji naukowej prezentowałam chirurgiczny przypadek dziecka, które zostało potrącone przez samochód. Aby się do tego przygotować, przeczytałam chyba wszystko o możliwych pęknięciach narządów wewnętrznych u dzieci w wypadkach samochodowych: trzustki, wątroby, jelita, pęcherzyki żółciowe, krwiaki, potrzaskane stawy, wstrząsy mózgów… Wszystkie najgorsze scenariusze.
***
To był wypadek. Jeden z wielu, które zapewne wydarzyły się tego dnia. Myślałam tamtego dnia o tym, czy inżynier mechanik, kiedy ogląda wyścigi samochodów, od razu analizuje, co się popsuło, gdy zderzają się ze sobą bolidy, tworząc widowiskowy karambol? Czy tak jak lekarze - szacuje potencjalne straty?
Dziwną wybraliśmy sobie profesję. Im więcej rozumiem medycyny, tym więcej widzę zagrożeń dookoła mnie i moich bliskich. Jak, będąc młodym lekarzem, można przeżyć pierwszą gorączkę czy upadek swojego dziecka? Jeden objaw może stworzyć tyle przerażających obrazów w głowie!
Tamtego dnia myślałam o ratownikach, zwłaszcza o moim ulubionym koledze Tomku i o moich wujkach Tomku i Sławku, którzy są ortopedami. Przecież oni trzej każdego dnia stoją na linii frontu walki o człowieka po wypadku. Po jakim czasie można nauczyć się zostawiać taką pracę i wracać do domu, do swoich dzieci?
Wiktoria Izdebska, studentka VI roku kierunku lekarskiego